Filtr grzebieniowy to prawdopodobnie największa zmora melomana. Co ciekawe większość wciąż nie zdaje sobie sprawy z faktu istnienia tego interesującego i niekorzystnego zazwyczaj zjawiska.
Co to w ogóle jest filtr grzebieniowy?
Jeśli źródło dźwięku znajduje się w pomieszczeniu to do uszu słuchacza dotrze dźwięk bezpośredni oraz odbity od ścian, podłogi, sufitu i znajdujących się tam obiektów. W efekcie zamiast wyrównanej charakterystyki częstotliwości otrzymamy coś takiego.
Wygląda to dość paskudnie, jest jednak przykładem teoretycznym. Jak to będzie w praktyce? Może to wyglądać np. tak
Na tym rysunku mamy dwa przebiegi. Przy czym mikrofon pomiarowy dla drugiego pomiaru został przesunięty o 10 cm. Jak widać filtr grzebieniowy nie tylko, że skopał charakterystykę, bo wygląda oba jak Himalaje, to na dodatek nawet niewielka zmiana pozycji słuchacza wpływa na wywrócenie charakterystyki prawie do góry nogami. Zwróćmy uwagę na 24, 42, 71 i 80 Hz. 24 i 42 Hz mamy podbicia, ale raz dla jednej, raz dla drugiej częstotliwości. Z kolei przy 71 i 80 Hz już wszystko stoi na głowie, bo tam gdzie było tłumienie jest wzmocnienie. Jeśli się do tego doda dwa bardzo silne tłumienia dla 80 i 120 Hz to widzimy, że charakterystyka dla basu jest beznadziejna.
Dla pełnego pasma sprawa ma się np. tak.
Tu również mamy dwa pomiary i również pozycja mikrofonu została zmieniona o 10 cm. Charakterystyka tych dwóch pomiarów wygląda tak, jakby to były dwa różne pokoje. Ale to ten sam pokój, tylko mikrofon został przesunięty o 10 centymetrów!
Sprawa jest jak widać poważna. Okazuje się bowiem, że w źle wytłumionym pomieszczeniu (czyli w typowym pomieszczeniu do odsłuchu) zmiana pozycji słuchacza nawet o parę centymetrów skutkuje całkiem inną charakterystyką dźwięku. Możemy stwierdzić, że np. realizacja koncertu jest zła, bo w pierwszej części było za mało basu, a potem było za dużo góry. A w rzeczywistości to mu zmieniliśmy nieco nasze miejsce na sofie...
Ale to jeszcze nie wszystko. Nie dość, że filtr grzebieniowy demoluje nam brzmienie, to jeszcze my sami demolujemy je jeszcze dodatkowo niekorzystnym ustawieniem kolumn.
Wiadomo, że ustawienie kolumn przy ścianie czy wręcz w kącie skutkuje podbiciem basu. Wciśnięcie kolumn w kąt podbije nam bas nawet o 10 dB. W takiej sytuacji nawet tenor śpiewa basem, czasem wręcz sopranistka śpiewa basem...
Dodajmy do tego jeszcze wczesne odbicia. Pomijając wpływ filtra grzebieniowego musimy pamiętać, że nasz słuch, aby móc zlokalizować źródło dźwięku musi mieć możliwość odróżnienia fali bezpośredniej od odbitej. Jeśli fala odbita dotrze do naszych uszu w czasie krótszym niż 3,5 milisekund to nie będziemy w stanie stwierdzić skąd dźwięk dobiega. W odbiorze stereo sytuacja taka charakteryzuje się tym, że pozorne źródło dźwięku będzie rozciągnięte pomiędzy głośnikami i trudno będzie stwierdzić czy jest bardziej z prawej czy lewej strony o ile w nagraniu nie występują instrumenty czy głosy dobiegające wyłącznie z jednej strony.
Odległość jaką pokonuje dźwięk w czasie 3,5 milisekund to 1,2 metra. Wynika z tego, że aby mieć klarowną scenę musimy ustawić kolumny tak, żeby ich fronty były oddalone od ścian/ podłóg/ sufitu o 65 cm czyli 2x60 cm daje nam 1,2 m i dodajemy do tego pewien margines bezpieczeństwa.
Warto zwrócić uwagę na to, że najgorszym wariantem jest kiedy obie kolumny stoją za blisko ścian, a na dodatek jedna jest bliżej ścian niż druga. Scena stereo wtedy nie istnieje.
Podsumowując - musimy ustawić kolumny w odległości 65 od ścian/podłóg/sufitu i powinniśmy się postarać o wytłumienie przynajmniej miejsc pierwszych odbić. A jak znaleźć miejsce pierwszego odbicia? Można mierzyć i wyliczyć. Jeśli mamy jednak kogoś do pomocy, to jeśli nasz pomocnik przyłoży do ściany lustro i będzie je trzymał w miejscu takim, że będziemy w nim widzieć głośniki średniowysokotonowe, to właśnie tam jest miejsce pierwszego odbicia. Te miejsca są na każdej ze ścian, na suficie i na podłodze.
A tu mamy przykład fatalnego ustawienia kolumn. Oczywiście stoją o wiele za blisko ścian. Na domiar złego stoją w kącie, jedna jest nieco bliżej ścian niż druga i brak jakiegokolwiek wytłumienia. Ba, ściany są najgorsze możliwe - twarde i gładkie. Słuchanie w takich warunkach to udręka. Nawet nie trzeba włączać sprzętu, żeby stwierdzić, że w pokazanym ustawieniu dźwięk jest płaski, dwuwymiarowy i bez głębi.
Zachęcam do odsunięcia kolumn od ścian, do wyciągniecia ich z kata. Poprawa w odbiorze jest OGROMNA, najlepsze jest to, że to zajmuje kilka minut i nic nie kosztuje. Natomiast dodanie kilku ustroi akustycznych jeszcze poprawia brzmienie dodatkowo. Warto pamiętać jednak o tym, żeby nie przesadzić w drugą stronę, bo słuchanie w pomieszczeniu zupełnie wytłumionym nie jest naturalne i przyjemne.
Co to w ogóle jest filtr grzebieniowy?
Jeśli źródło dźwięku znajduje się w pomieszczeniu to do uszu słuchacza dotrze dźwięk bezpośredni oraz odbity od ścian, podłogi, sufitu i znajdujących się tam obiektów. W efekcie zamiast wyrównanej charakterystyki częstotliwości otrzymamy coś takiego.

Wygląda to dość paskudnie, jest jednak przykładem teoretycznym. Jak to będzie w praktyce? Może to wyglądać np. tak

Na tym rysunku mamy dwa przebiegi. Przy czym mikrofon pomiarowy dla drugiego pomiaru został przesunięty o 10 cm. Jak widać filtr grzebieniowy nie tylko, że skopał charakterystykę, bo wygląda oba jak Himalaje, to na dodatek nawet niewielka zmiana pozycji słuchacza wpływa na wywrócenie charakterystyki prawie do góry nogami. Zwróćmy uwagę na 24, 42, 71 i 80 Hz. 24 i 42 Hz mamy podbicia, ale raz dla jednej, raz dla drugiej częstotliwości. Z kolei przy 71 i 80 Hz już wszystko stoi na głowie, bo tam gdzie było tłumienie jest wzmocnienie. Jeśli się do tego doda dwa bardzo silne tłumienia dla 80 i 120 Hz to widzimy, że charakterystyka dla basu jest beznadziejna.
Dla pełnego pasma sprawa ma się np. tak.

Tu również mamy dwa pomiary i również pozycja mikrofonu została zmieniona o 10 cm. Charakterystyka tych dwóch pomiarów wygląda tak, jakby to były dwa różne pokoje. Ale to ten sam pokój, tylko mikrofon został przesunięty o 10 centymetrów!
Sprawa jest jak widać poważna. Okazuje się bowiem, że w źle wytłumionym pomieszczeniu (czyli w typowym pomieszczeniu do odsłuchu) zmiana pozycji słuchacza nawet o parę centymetrów skutkuje całkiem inną charakterystyką dźwięku. Możemy stwierdzić, że np. realizacja koncertu jest zła, bo w pierwszej części było za mało basu, a potem było za dużo góry. A w rzeczywistości to mu zmieniliśmy nieco nasze miejsce na sofie...
Ale to jeszcze nie wszystko. Nie dość, że filtr grzebieniowy demoluje nam brzmienie, to jeszcze my sami demolujemy je jeszcze dodatkowo niekorzystnym ustawieniem kolumn.
Wiadomo, że ustawienie kolumn przy ścianie czy wręcz w kącie skutkuje podbiciem basu. Wciśnięcie kolumn w kąt podbije nam bas nawet o 10 dB. W takiej sytuacji nawet tenor śpiewa basem, czasem wręcz sopranistka śpiewa basem...
Dodajmy do tego jeszcze wczesne odbicia. Pomijając wpływ filtra grzebieniowego musimy pamiętać, że nasz słuch, aby móc zlokalizować źródło dźwięku musi mieć możliwość odróżnienia fali bezpośredniej od odbitej. Jeśli fala odbita dotrze do naszych uszu w czasie krótszym niż 3,5 milisekund to nie będziemy w stanie stwierdzić skąd dźwięk dobiega. W odbiorze stereo sytuacja taka charakteryzuje się tym, że pozorne źródło dźwięku będzie rozciągnięte pomiędzy głośnikami i trudno będzie stwierdzić czy jest bardziej z prawej czy lewej strony o ile w nagraniu nie występują instrumenty czy głosy dobiegające wyłącznie z jednej strony.
Odległość jaką pokonuje dźwięk w czasie 3,5 milisekund to 1,2 metra. Wynika z tego, że aby mieć klarowną scenę musimy ustawić kolumny tak, żeby ich fronty były oddalone od ścian/ podłóg/ sufitu o 65 cm czyli 2x60 cm daje nam 1,2 m i dodajemy do tego pewien margines bezpieczeństwa.
Warto zwrócić uwagę na to, że najgorszym wariantem jest kiedy obie kolumny stoją za blisko ścian, a na dodatek jedna jest bliżej ścian niż druga. Scena stereo wtedy nie istnieje.
Podsumowując - musimy ustawić kolumny w odległości 65 od ścian/podłóg/sufitu i powinniśmy się postarać o wytłumienie przynajmniej miejsc pierwszych odbić. A jak znaleźć miejsce pierwszego odbicia? Można mierzyć i wyliczyć. Jeśli mamy jednak kogoś do pomocy, to jeśli nasz pomocnik przyłoży do ściany lustro i będzie je trzymał w miejscu takim, że będziemy w nim widzieć głośniki średniowysokotonowe, to właśnie tam jest miejsce pierwszego odbicia. Te miejsca są na każdej ze ścian, na suficie i na podłodze.
A tu mamy przykład fatalnego ustawienia kolumn. Oczywiście stoją o wiele za blisko ścian. Na domiar złego stoją w kącie, jedna jest nieco bliżej ścian niż druga i brak jakiegokolwiek wytłumienia. Ba, ściany są najgorsze możliwe - twarde i gładkie. Słuchanie w takich warunkach to udręka. Nawet nie trzeba włączać sprzętu, żeby stwierdzić, że w pokazanym ustawieniu dźwięk jest płaski, dwuwymiarowy i bez głębi.


Zachęcam do odsunięcia kolumn od ścian, do wyciągniecia ich z kata. Poprawa w odbiorze jest OGROMNA, najlepsze jest to, że to zajmuje kilka minut i nic nie kosztuje. Natomiast dodanie kilku ustroi akustycznych jeszcze poprawia brzmienie dodatkowo. Warto pamiętać jednak o tym, żeby nie przesadzić w drugą stronę, bo słuchanie w pomieszczeniu zupełnie wytłumionym nie jest naturalne i przyjemne.
Ostatnia edycja: